Jeszcze do niedawna mogłam bronić Suzanne Collins, że nie wykorzystuje sukcesu Igrzysk Śmierci i poprzestała na wydaniu świetnej trylogii dla młodzieży. Cieszyłam się, że moja ulubiona trylogia młodzieżowa nie zazna podobnego losu co seria o Harrym Potterze, do której JK Rowling powróciła i wydaje mnóstwo dodatków. Jednak pojawił się prequel do Igrzysk. O młodym Snow. Czy mogłam się powstrzymać przed przeczytaniem? Oczywiście, że nie. Trylogię czytałam wiele razy, ale już od pewnego czasu do niej nie wracałam. Bardzo chętnie więc zanurzyłam się z powrotem w dystopijnym świecie stworzonym przez Suzanne Collins. A kiedy dostałam książkę w ręce, cieszyłam się jak dziecko.
Ostrzegam więc, że mam ogromny sentyment do Igrzysk i to na pewno ma wpływ na moją recenzję.
wydawnictwo Media Rodzina |