niedziela, 12 maja 2019

Na scenie


Dziś przedstawiam Wam kawałek mojej twórczości. Nie uciekaj, to tylko krótkie opowiadanie!


Już czas. Czuję dotyk Fryderyka na ramieniu. Wstaję. Idąc pod ramię, próbuję uspokoić się, jestem bardzo zestresowana. Wdech i wydech. Wdech i wydech.
— Schody, cztery stopnie — ostrzegł mnie Fryderyk.
Jeden.
Dwa.
Trzy.
Cztery.
Jestem na scenie. Wdech i wydech.
Ludzie klaszczą, słyszę to.
Fryderyk mnie zatrzymuje i kładzie moją dłoń na mikrofonie. Z pewnością jestem teraz na środku sceny.
— Mikrofon jest włączony — szepce mi do ucha.
Kiwam lekko głową, by zobaczył, że rozumiem.
Puszcza mnie i odchodzi. Oklaski cichną, na sali wszyscy czekają. Nie wiem, ilu ludzi tu jest.  Wolną ręką mnę miękki materiał spódnicy. Wyobrażam sobie, że jestem teraz w moim pokoju. Za mną rozlega się muzyka – to wstęp fortepianu. Po odczekaniu kilku taktów otwieram usta i zaczynam śpiewać. Na początku słyszę, jak mój głos drży. To nie jest kontrolowana wibracja. Przy refrenie się rozluźniam, mimo że muszę wejść wysoko. Ta piosenka pokazuje, jaką mam skalę. Sopran. Wczuwam się w słowa piosenki mojego autorstwa. O wzroku. A raczej o jego braku. Chcę pokazać innym niewidomym, że też mogą spełniać marzenia, żyć dalej, mimo tej niepełnosprawności. Jeżeli ja mogę robić to, co kocham, to inni także. Znowu refren, zmiana tonacji. Lubię ten moment. Nadal śpiewając, unoszę lekko kąciki ust. Teraz solówka fortepianu. Wsłuchuję się w melodię. Ktoś kaszle na sali, wytrąca mnie z równowagi, nie wchodzę. Pianista jednak wie, co robi. Improwizuje, po czym powtarza te kilka nut, po których śpiewam kolejną zwrotkę. Tym razem się udaje. Jednak ten kaszel przypomniał mi, gdzie się znajduję. Na scenie. Nie w pokoju. Jestem na scenie. Widzowie się na mnie patrzą, ja jednak ich nie dostrzegam. Śpiewam dalej. Teraz. Uważaj, Leokadio, to ten fragment. Fortepian przestaje grać, słychać jedynie mój głos. Nie mam słuchu absolutnego. Daję z siebie wszystko i nie pozwalam sobie zafałszować. Śpiewam cały refren a capella. Skupiam się. Wychodzi mi. Ostatnia nuta wybrzmiewa z moich ust. Koniec. Zamykam usta, sekunda ciszy, po czym ogłuszają mnie brawa. Głośne brawa. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że wielu ludzi mnie ogląda. To nie jest mała sala koncertowa. Nie wiem, ilu dokładnie ich jest, ale po hałasie wnioskuję, że całkiem dużo. Kłaniam się, uśmiechając. Mówię „dziękuję”. Słyszę gwizdy. Ktoś mnie dotyka.
— Możesz ukłonić się jeszcze raz, ludzie są zachwyceni — mówi do mnie Fryderyk, pianista.
— Ukłoń się razem ze mną.
Ściska mi rękę i kłaniamy się razem. Brawa trwają nadal, powoli idę pod ramię z pianistą.
— Schody. Cztery stopnie, przypominam.
Schodzę ze sceny.
Jeden.
Dwa.
Trzy.
Cztery.
Nagle dopadają mnie drgawki. Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłam. Zaśpiewałam. Na scenie. Pierwszy raz dla większej publiczności.
— Świetnie zaśpiewałaś — dochodzi mnie głos Fryderyka.
Nagle słyszę głos mamy. Obejmuje mnie. Wydaje mi się, że płacze.
— Moja Leokadia! Ślicznie, p-po prostu ślicznie.
Teraz już jestem pewna, że płacze. Jestem jeszcze bardziej wzruszona. Mama od zawsze mnie wspiera. Od najmłodszych lat. Opisuje mi to, co widzi, dzięki czemu mogę sobie wszystko wyobrażać, mimo że nigdy nic nie widziałam. Jak już dojadę do domu, to poproszę, by mi opisała mój występ i reakcję publiczności. Na razie jednak cieszę się tą chwilą. Ja i mama. Mama i ja. Po moim pierwszym występie. Ten moment wynagradza wszystkie nieprzyjemne epizody mojego życia w szkole i na studiach.



                                                                          
Pomysł na to opowiadanie przyszedł mi parę lat temu, kiedy to moja szkoła zorganizowała występ dzieci niewidomych. Dosyć szybko go napisałam i nawet rozpisałam plan na inne krótkie opowiadania z tą samą bohaterką w roli głównej, jednak ich nie zrealizowałam. Ale notatki mam, więc kto wie, może kiedyś wrócę do życia Leokadii. Nie jest to mój najświeższy twór i może nie jest świetnie wykonany, ale pomyślałam, że warto od niego zacząć.
Jak Wam się podoba?

Niedawno stworzyłam fanpage na Facebooku i gorąco zachęcam do zostawienia lajka. Mi się zrobi bardzo miło, Wy nie przegapicie nowych wpisów i będziecie mogli się ze mną skontaktować... Same plusy! No to hop, kliknij TUTAJ!

Namawiam Was też do zaobserwowania bloga lub wpisania adresu email (będziecie wtedy dostawać powiadomienia o nowych postach) — to wszystko po lewej stronie bloga!

Komentarze są również bardzo mile widziane, z chęcią poznam Wasze zdanie!

    22 komentarze:

    1. Super! Czekam na kolejne! Miłego dnia!

      OdpowiedzUsuń
    2. Bardzo mi się podoba - intrygujący początek i bardzo dobrze oddane emocje bohaterki, czułam się tak, jakbym z nią tam była. Dobrze, że piszesz!

      OdpowiedzUsuń
    3. Jedno słowo: piękne. Uwielbiam takie krótkie teksty o niezwykłych momentach życia. Cudowna inspiracja. Nie żegnaj się jeszcze z Leokadią - chętnie bym poczytała chociażby o tych epizodach ze szkoły i studiów.
      Mnóóóstwa weny :).
      M.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Trzy słowa: Bardzo Ci dziękuję! <3
        Coś czuję, że Leokadia tu powróci :)
        Dziękuję jeszcze raz, nawet nie wiesz, jak mi się miło zrobiło, gdy zobaczyłam Twój komentarz <3

        Usuń
    4. Bardzo miło się czytało :)

      OdpowiedzUsuń
    5. Lekko się to czytało, język jest bardzo przystępny.

      OdpowiedzUsuń
    6. Ładny tekst, choć rzeczywiście to bardzo krótka forma.

      OdpowiedzUsuń
    7. Bardzo lubię czytać książki, nie przepadam jednak za blogowymi opowiadaniami, nie lubię ich z dwóch powodów, po pierwsze dlatego, że z reguły są grafomańskie a po drugie dlatego, że najczęściej są bardzo nieczytelne. Twojego opowiadania jednak to nie dotyczy, czego Ci gratuluję.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Dziękuję! Czytam bardzo mało opowiadań w internecie, bo czasem trudno jest znaleźć coś ciekawego i dobrze wykonanego, więc naprawdę rozumiem.

        Usuń
    8. Dobrze, że wspominasz pod postem o swoim fp - pomaga to znacznie zwiększyć zasięg :))

      OdpowiedzUsuń
    9. Piękne. Wzruszyłam się. Piszę szczerze - o takich sprawach tylko szczerze.

      OdpowiedzUsuń
    10. Ciekawe. Naprawdę ciekawe. Spodobało mi się to i przypomniało o mojej postaci niewidomego chłopca. Stworzyłam kiedyś postać takiej osoby na forum PBF o Harrym Potterze. Może do niej kiedyś też wrócę.
      Ciekawy zamysł i nawet zaintrygowałaś mnie historią tej postaci. Chętnie bym przeczytała coś więcej. :)
      Znalazłam cię dzięki komentarzowi u mnie na blogu :) Postaram się zostać na dłużej.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. P.S. Zmieniłam sobie konto google ;)

        Usuń
      2. Bardzo dziękuję za tak miły komentarz!
        Mam nadzieję, że wrócisz do tej postaci niewidomego chłopca - zaciekawiłaś mnie :)
        Cieszę się, że skomentowałaś, bo już myślałam, że nic się nie pojawi więcej na Twoim blogu ;)

        Usuń